czwartek, 20 listopada 2008

Podle jest życie bezy


Bezdomni zwani bezami,gigantami lekkiego życia nie mają.Żyją byle gdzie,jedza byle co,pija byle co.Ale od poczatku odprowadzilem Jagode na dworzec nadodrze.Zauwazylem grupke znajomych 3 bez.Juz wiedzialem,ze wypada ich sfotografowac.Lubie portrety zniszczonych wóda,zyciem ludzi.Mocne wyraziste,straszne,nierzadko odpychajace.Twarze ,które są jak mapa życia,z zapisana na nich przeszloscia,przejsciami,urazami.Chlopaki robia to samo co robili 3 lata temu kiedy ich poznalem.Spia na klatkach bo z dworcow przeganiaja.Pija jagodzianke=olaboge=dyktature=denaturat.Jedza u siostr zakonnych.Są gryzieni przez wszy odzieżowe zwane "chomiczkami".Bujaja sie z osiedla do osiedla spotykajac w danych miejscach grupki im podobnych kompanow.Fakt faktem trzeba sie znieczulac alkoholem by umiec radzic sobie z takim zywotem wiec sa wiecznie wypici albo niedopici.Rozmawiajac z nimi zauwazylem,ze dzieki pracy w szpitalu uodpornilem sie na ich odor,bo co do kwestii kontaktu z nimi to nie mialem nigdy oporów.

Czarny


Czarnego poznalem niecale 3 lata temu.Niewiele sie zmienil.Opuchnieta twarz,pijany,wiecznie rozdrazniony,zly (moze na swoj los).NAdal prowadzi zycie podle jak tylko moze byc.

"Bezy " na nadodrzu

niedziela, 16 listopada 2008

Wielki dred


Dawno juz,a moze nigdy nie spotkalem się z tak wielkim dredem.Szwedzki wokalista regge-rap musial go hodować chyba od kołyski.Malo tego zdredował tez swoja dlugasna brode.Wygladal jak bohater filmu "Walka o ogien" ale widac bylo i czuc ze muzyka,ktora robi wypływa z jego włochatego serca

wtorek, 11 listopada 2008

Bezstresowosc chrześniaka


Beztroska Piotrka mojego chrzesniaka zadziwia mnie nie raz.Zaledwie tydzien temu gdy wiekszosc ludzi udawala na cmentarzu zrozumienie kazania ksiedza (byla tam odprawiana msza na wolnym powietrzu) Piotrek znalazl sobie osobliwy plac zabaw.Maly grób brata mojej babci (Cesia zmarlego w 1929 roku).Piotrek wlasnie tam znalazł tor jazdy swojego mini autka.

Patriotyzm po polsku


Wiedziony rtarymi nawykami uczestniczylem w paradzie niepodleglosci.Chwalebna rocznica 90 lecia odzyskania niepodleglosci sciagnela do centrum setki ludzi.Klasyczny obrazek zrywu milosci do kraju:dziesiatki osob machalo flagami.Wszyscy zakochani w swojej ojczyznie na spacerku w wolny od pracy dzień.Kto żyw kupowal dziecku miniaturowa flagusie.

poniedziałek, 10 listopada 2008

Industrialne uderzenie muzycznego mlota


Juz po raz kolejny goscilem z aparatem na festiwalu muzy industrialnej.Wciaż nie wyrobilem sobie opinii dotyczacej tych dzwiekow.Muzyka trudna w odbiorze jak jasna cholera.Szybciej bede podrygiwal noga na koncercie chlopaków z zespołu Toples badz Milano.Niemniej niepokojąca lawina dzwinych dzwiekow ma cos w sobie wiec pojawilem sie tam znow.Bylo mocno i to czarne towarzystwo.Na szczescie malo jest tam osób przypadkowych.Przychodza naprawde zainteresowani ta nieradiowa estetyka.

piątek, 7 listopada 2008

Morze Martwe zyje


Bliski Wschod pociagał mnie od kiedy pamietam.Nie wiem czemu dotychczasowe marszruty omijaly to miejsce.Gdy moja wspaniala oddzialowa wymyslila mi przymusowy urlop nie zastanawialem sie dlugo.Nastepnego dnia dzwonilem juz w sprawie taniego przelotu do Asia Travel.I tak to dostalem sie do Damaszku.Celem 1 dnia bylo dostanie sie nad mityczne Morze Martwe.Taksowki,autobusy,negocjacje cen,poprawna wymowa nazw dworcow,ulic, to wszystko trzeba bylo przejsc.Wlasciwie to dojazdy,przejazdy sa istota podróżowania po innych krajach zwlaszcza egzotycznych.Ale tu 1 uwaga:musi to byc jeżdzenie razem z miejscowyki w ich rozklekotanych autobusach.Dosc sprawnie wydostalem sie z Damaszku,na granicy z Jordania bylo troche formalnosci przy kupnie wizy,wymianie pieniedzy.Amman jest wielkim miastem niekoniecznie wielkiej urody,wiec szybko wyjechalem dalej.Udalo sie znalezc taniutkiego busa do Sawanah ale za dodatkowe 4 zlote kierowca dowiozl nad sam brzeg morza.Juz w Ammanie zakolegowalem sie z sympatycznym ochroniarzem z nadmorskiego hotelu Mariott.Kierowca to byl jego wujek.Dzieki takim ludziom poznaje mentalność autochtonów.Morze Martwe ech bylo piekne.Tafla wody blyszczala z daleka otoczona spalonymi Słońcem górami.Mijalismy wiele beduinskich namiotow,juz wiedzialem,ze musze odwiedzic koczowniczych Bedu.Morze Martwe ech bylo piekne w swojej surowości,prostocie i niegoscinnosci.Tektoniczne zaglebienie wypelnia najbardziej slona woda na globie.Morze Martwe to najglebsza depresja lądowa na świecie.Ciekawą sprawą jest sama kąpiel.Wypornosc wody jest tak duza,ze mozna unosic sie na wodzie bez ruszania się.No ale nie ma tak pieknie.Nie mozna zanurzyc pyska.A gdy juz nieopatrznie kropla wody dostanie sie do oka to pieczenie jest wsciekle,okropne.Raz gdy nacieralem sie blotkami leczniczymi grudka wpadla do wody,kropla wpadla mi do oka.Na wiele minut stalem sie cyklopem.Zamkniete oko łzawiło.Mozna lezec na wodzie i czytac ksiazke.Mialem otarcie na nodze ot zwykle zaczerwienienie skóry,w wodzie piekło jak cholera.Nie do pomyslenia jest zanurzenie w wodzie świeżej rany.Przejechalem stopem cale wybrzeże po stronie jordańskiej i miejsce zdatne do kąpieli jest tylko w 1 miejscu.Chodzi o prysznice ze slodka woda do plukania.Okolice Morza Martwego obserwowalem 2 dni i nie moglem uwieżyć ,ze w tych okolicach powstaly 2 najwieksze monoteistyczne religie swiata.Na skalach pokrytych kolczastymi krzewami?w tym niegoscinnym miejscu zapomnianym przez Boga rodziła sie wiara w Boga?Niezbadane sa wyroki boskie.W morzu tym nie ma prawa istniec zycie ,a jednak.Zyje tu kilka rodzajow bakterii.Żadnej roslinie nie udalo sie tu wytrzymac.

czwartek, 6 listopada 2008

Blotko z Morza Martwego


Tuz przy brzegu mozna wydobyc z dna slone mineralne glinki.Wiele osób na plazy naciera nimi ciala.Ja tez skorzystalem,bynajmniej moja skora nie stala sie mlodsza ale doswiadczenie ciekawe

Meczet Umajadów o poranku

Jeden Bóg


Ilekroc jestem czy to w sali modlitewnej buddyjskiego klasztoru w Ladakhu,czy tandetnym ale poteznym kosciele w Licheniu czy muzumanskim meczecie Hamidije w Damaszku mam wrazenie,ze wszyscy modla sie,oddaja czesc jednemu Bogu.Opatrznosc w zaleznosci od szerokosci geograficznej ma rozne imiona.Ludzie modla sie w roznoraki sposob,rozne sa obrzatki;tu maluje sie jajka,tam ucina kurom glowy na oltarzach.Chyba chodzi o to samo i wobec tego samego.

Batmobil po arabsku


Arabska fantazja zdaje sie nie miec granic.Praeróbki,dorobki,modyfikacje,chałpnicze metamorfozy, chlopaki o smaglych twarzach i czarnych wąchach potrafią wiele.

niedziela, 2 listopada 2008

Przygoda u Beduinki Rai


Raia zamieszkuje doline w górach gdzie 2 tysiace lat temu kwitlo wspaniale wykute w skalach miasto Nabatejczykow.Obecnie jest to rejon zwany Petra jeden z cudów swiata starozytnego odwiedzanego przez tysiace turystow z calego swiata.Raja mieszka w cichej dolinie z boku szlakow turystycznych.Mieszka w domu,ktory w czasach zycia pomazańca Chrystusa z Nazaretu byl grobowcem badz skromnym mieszkankiem.Raje zobaczylem juz z daleka.Siedziala nieruchomo na skale i patrzyla.Juz wiedzialem,ze chce ja spotkac.Gdy podszedlem wstala i usmiechnela się nieśmiało.Ubrana byla w mocno wysłużone szaty.No ale nie ma sie czemu dziwic jest Beduinka i zyje w zgodzie z naturą.Z kieszeni wyciagnela jakies zawiniatko.W poszarpanym foliowym worku miala sporo ceramicznych skorupek i jakis metalowych krażków ,ktore mogly byc kiedys monetami.Pokruszone kawalki,pochodzily prawdopodobnie od Nabatejczykow.Sęk w tym,ze ja w bocznych dolinach znalazlem w piasku kilka podobnych skorupek.Zaczalem robic Beduince zdjecia.Wprosilem sie do domu wykutego w piaskowcu.Rozgladnalem sie we wnetrzu bo chcialem pozsnac warunki w jakich zyje moja gospodyni.W kacie lezaly jakies maty i materace,na podlodze lezal dywan.Kolo drzwi lezala sterta misek i mocno sfatygowany dzieciecy rowerek.Gdy robilem Rai portrety troche sie cofalem nie odrywajac oczu od wizjera.Nagle cos nadepnalem i "krrrrraccchhhhh".Dzwiek kruszonych skorupek wypelnil pomieszczenie sprzed 2000 lat.Co sie stalo?Nieopatrznie nadepnalem na zawiniatko ze starozytnymi skorupkami,ktore ogladalem kilka min.wczesniej.Glupio usmiechnalem sie do Rai.Ona odpowiedziala mi usmiechem.Nie pogadalismy,bo nie znalem jej jezyka.W ramach rekompensaty podarowalem jej spory kawal arabskiego chleba "byt".Pożegnalem sie i kontynuowalem zwiedzanie.Rai nie zapomnę do pierwszych objawów amnezji starczej.

Ubłocony ja


Zdrowe blotko na mnie

Twarz Rai Beduinki


O przygodzie z Raią czy u Rai za chwile.