wtorek, 20 grudnia 2011
Arktyczne potwory/ Monster's from arctic tundra
Trekol auto ktore przemierza rosyjskie arktyczne postkowia.Jutro wsiadam do takiego i zostawiam cywilizacje za soba. W arktycznej pustynie spedze swieta, sylwestra wraz ze swoimi urodzinami ale bedzie to swietny prezent.
Ludzie tundry/ Native people of tundra area
Gdy zobaczylem ich po raz pierwszy nie moglem oderwac oczu. Ludzie ktorymi interesuje sie od dawna. Pierwsze spotkanie mialo miejsce na stacji kolejowej Eljonka. W swietle bijacym z malego domku dworca stala ich cala grupa. W tym czasie kilka kobiet chodzilo po pociagu sprzedajac jakis "zloty korzen"-lekarstwo oczywiscie na wszystko a zwlaszcza potencje. Niency ludzie wolni, dzieci tundry, hodowcy reniferow. Juz wkrotce spedze z nimi sporo czasu.
Na tej stacji kolejowej mialem wrazenie, ze przezywam spotkanie 3 stopnia. Spotkanie z cywilizacja przybyla zinnej planety. Wydali mie sie tacy dziwni, mali, te ich kurtki ze skory reniferow...Bedzie o nich wiecej.
Jestem w szoku/I'm impressed (real frozen 42 thousands years old)
Wciaz jestem pod ogromnym wrzeniem. Czytalem obszerne relacje, widzialem film, szukalem info w sieci az tu w koncu go zobaczylem. A wlasciwie ja bo mamutek jest/byl samica. Krotko; w 2007 roku hodowca renow znalazl nad rzeka w tundrze zamarzniete cialo mamuta wystajace z wiecznej zmarzliny. Poczatkowo myslal,ze to cialo renifera i chcial zabrac tusze dla swoich psow. Jakie bylo jego zdziwienie gdy w ksztalcie rozpoznal malego slonia. Wiedzial,ze to mamut. Jego przodkowie od zawsze znajdywali kosci tych zwierzat na dalekiej polnocy. Wiadomosc o odkryciu prawie kompletnego ciala mamuta wlochatego okrazyla szybko swiat. Samica zginela (prawdopodobnie utonela w bagnie i zostala na dnie zamrozona w wietrznej zmarzlinie) 42 tys.lat temu. Jest prawdziwa sensacja. Jej cialo, tresc zoladka, anatomie badali naukowcy z calego swiata. Do ostatniej soboty nie mialem pojecia,ze jej cialo spoczelo ostatecznie w muzeum w Salechardzie.
Zakonserwowanemu mamutowi przyglada sie kolezanka Aljona, ktorej goroco dziekje za pomoc.
Zabawy Romy/ Roma playing 2
Zabawy Romy/ Roma playing
56 godzin w pociagu/ 56 hours in the train
Po 56 godzinach jazdy pociagiem z Moskwy dotarlem nareszcie na kolo podbiegunowe. Kto nie zna rosyjskich pociagow dalekobieznych niech zaluje. Opowiesc o tych kilku dniach w pociagu z Rosjanami, wodka, suszona rybka, graniem w karty, wachaniem przerazliwych zapachow, przygladaniem sie wspolpasazerom to dlugi temat wart kart ksiazki. Ja lubie, powoli zblizam sie do 50 000km przejechanych kolejami transsyberyjskimi.
Kazdego dnia budzilem sie z nadzieja na zobaczenie widoku tundry i nie zawiodlem sie.Bylo i bedzie pieknie. Tak surowa i dzika przyroda, ze az zatyka czlowieka.
Kazdego dnia drzewa stawaly sie nizsze i nizsze az w koncu otworzyly sie przestrzenie i pojawila sie aktyczna pustynia w ktorej spedze troche czasu, oczywiscie nie sam ale to juz temat na inna opowiesc.
wtorek, 13 grudnia 2011
Pyszna niespodzianka/ Delicious suprise-sandwich with caviar
A to ci niespodzianka. Dzis rano mama kolegi Paszy u ktorego sie zatrzymalem w Moskwie zrobila mi niecodzienna kanape z kawiorem. No dla scislosci tu jest to popularne. Pewnie dla wielu jest to delikates ale ja nie przepadam. Zagryzam te zolte kuleczki az tryska z nich slonawy sok, no nie przepadam i tyle ale ladnie wygladaja. Jutro wsiadam w pociag, ktory staje sie moim domem na 56 godzin. Wysiade juz bardzo daleko, oj bedzie pieknie.
Plac czerwony/Red square
Moskiewskie atrakcje-wiec polityczny/ Attraction of Moscow-political meeting
Jeszcze kilka dni temu mama moja jedyna przestrzegala mnie przed ladowaniem sie w zamieszki i protesty. Widziala jakies relacje z protestow w Moskwie. Co zrobilem 1 dnia w stolicy imperium- wladowalem sie w polityczny wiec. No nie mialem takiego zamiaru, po prostu byl po drodze na Plac Czerwony. Wiec zorganizowali zwolennicy partii Putina Jedyna Rosja, byl jakis koncert, machanie flagami, demonstrowanie poparcia etc. Wlasciwie nie powinno mnie tam byc bo impreze odgradzaly kordony policji i jakis sluzb, w kilku miejscacgh nie chciano mnie wpuscic wiec dokleilem sie do grupki z flagami i przeszedlem weryfikacje i ni stad ni zowad zostalem zwolennikiem obecnej rosyjskiej wladzy. Ciekawe plakaty demonstrowali uczestnicy.
Lenin wciaz zywy (pomniki)/Lenin still alive (monuments)
Znow Moskwa. Po nocy spedzionej w pociagu z Kijowa jestem w stolicy imperium. Oj trzeba bylo widziec mine celnikow i pogranicznikow gdy sprawdzali moj paszport. Choc mam papiery bez skazy, dobrze mi tez z mordy patrzy i bylem grzeczny to mialem wrazenie,ze mnie za chwile zawroca. Najlepszy byl koles chyba od narkotykow; wielki surowy facet z kamienna twarza jakby wyciosana z brzydkiego granitu.Na smyczy ciagnal malego , kudlatego pieska rasy coker spaniel (pewnie zle to napisalem ale nie mam czasu sprawdzac). Piesek zamiast wachac sumki (torby) podroznych wolal smetnie dreptac przed swoim panem. Ta para wygladala przekomicznie-piekna i bestia, Romeo i Julia...
System sie w Rosji zmienil ale pomniki Lenina jak staly tak stoja. Ja teraz nawet mieszkam na Prospekcie (szeroka ulica) Lenina a i tak komunista nie zostane.
System sie w Rosji zmienil ale pomniki Lenina jak staly tak stoja. Ja teraz nawet mieszkam na Prospekcie (szeroka ulica) Lenina a i tak komunista nie zostane.
Przez Ukraine-1 etap/Across Ukraine-first step
Przejazd przez Ukraine odbyl sie ekspresowo, a to za sprawa super inzyniera i znakomitego kierowcy Krzyska z Nadarzyna (dzieki Krzychu). Zaledwie kilka godzin zabrala nam podroz z granicy do Kijowa. Trasa na szczescie wyremontowana, rowna, brak sniegu. Prowadzila przez dosc nudny krajobraz lesny. Jednak raz wylonila sie znad horyzontu osobliwa niespodzianka, mozna dodac zlowroga bo elektrownia atomowa. Wciaz dzialajaca. A ja jade dalej, no time to lose.
sobota, 10 grudnia 2011
Jestem w drodze/ I'm on the road again
Tymczasowo mnie nie ma na ziemi ojczystej. Wybrałem tą obcą ale piękniejsza.
Wracam na szlaki, które zrobiły na mnie kolosalne wrażenie. Wracam sam by być jak najbardziej uważny i otwarty na to co tam sie dzieje. Nie bez znaczenia jest, że nie ma tam tych hord dziwnych turystów. Dla dobrego samopoczucia lepiej trzymać się od nich z daleka.
Wracam na łono przyrody tak dzikiej i surowej jak tylko mozna sobie wyobrazić.
Znów bede na łasce ludzi, którzy znów mam nadzieje nie zawiodą.
Dla tych co w odpowiednim momencie nie dostana życzeń świątecznych juz teraz składam życzenie-wielu powodów do szczęścia. Oderwijcie sie też czasem ot tego komercyjnego, tandetnego tła świąt i dobrej zabawy.
Zdrowia Wam i sobie życzę.
sobota, 3 grudnia 2011
Odliczam już dni do wielkiego powrotu/I counts the days to great return
Dobra muzyka-polecam/So good music (I recomend)
Ostatni reportaż/My latest reportage
Subskrybuj:
Posty (Atom)