wtorek, 29 listopada 2011

Film z Kanady w Krakowie/Movie from Canada in Cracow


W imieniu mojego kolegi Marcina Gienieczko ( www.gienieczko.pl) zapraszam na Krakowski Festiwal Górskich gdzie 4 grudnia miedzy 12.00 a 16.00 odbędzie się kolejna odsłona jego filmu:
Zagubiony na Jukonie 2011, 48 min. reż. Marcin Gienieczko
350 km przeprawa przez góry Jukonu oraz góry Mackenzie. Zarówno zimą oraz latem szlakiem trekingowym Canol w północnej Kanadzie. Film opowiada o trudnach tych wędrówek.
Na zdjęciu jego zmrożone syberyjskim chłodem oblicze.

Ekspresja na twarzy jazzmena/ Expression on jazzman's face


Joanna Duda zwraca uwagę nie tylko swoją grą na klawiszach.

Ekspresja na twarzy jazzmena/ Expression on jazzman's face


Kenny Werner daje czadu na klawiaturze i swojej twarzy.

poniedziałek, 28 listopada 2011

Ekspresja na twarzy jazzmena/ Expression on jazzman.s face


Jak dla mnie hit festiwalu. Porywający, dynamiczny, świeży quintet Wojtka Mazolewskiego. Pogratulować kawałka świetnej muzyki no i ta unikalna ekspresja na twarzy muzyka, oj sporo czasu i pamięci w aparacie jej poświęciłem.

Ekspresja na twarzy jazzmena/ Expression on jazzman.s face


Darius Brubeck z tych Brubecksów. Kolejny mistrz fortepianu. Jego rodzina wielce zapisała się w historii jazzu.

Ekspresja na twarzy jazzmena/ Expression on jazzman.s face


Adam Makowicz 71 letni mistrz klawiatury.

Ekspresja na twarzy jazzmena/ Expression on jazzman.s face


Flavio Boltro nieźle dawał na trąbce.

Ekspresja na twarzy jazzmena/ Expression on jazzman.s face

Ekspresja na twarzy jazzmena/ Expression on jazzman.s face


38 Międzynarodowy Festiwal Pianistów Jazzowych w Kaliszu przeszedł do historii.
I znów zabawiłem się w osobliwego myśliwego. "Ofiarą" były twarze muzyków a właściwie ich wyraz. Nie od wczoraj wiadomo,że jazz to muzyka płynaca z serca z duszy i ja to chciałem uchwycić. Czy mi się udało-można spojrzeć...

wtorek, 22 listopada 2011

Nasza podróż czyli z Thomasem przez Polskę/Our journey with Thomas across Poland


Polska okazała się uroczym krajem

Nasza podróż czyli z Thomasem przez Polskę/Our journey with Thomas across Poland


Siłą tej krótkiej podróży były z pewnością ciekawe a czasem trudne spotkania.

Nasza podróż czyli z Thomasem przez Polskę/Our journey with Thomas across Poland


Bywało,że sytuacje nas zaskakiwały ale taka niewiadoma w czasie podróży ma wykwintny smak. Fotel godny I sekretarza partii komunistycznej.

Nasza podróż czyli z Thomasem przez Polskę/Our journey with Thomas across Poland


Wojtek podjął nas godnie. Fajnie było znów pogadać z tym kolesiem. No i osobliwie mu się wąsik podkręcił.

Nasza podróż czyli z Thomasem przez Polskę/Our journey with Thomas across Poland


Spotkania z dziewczynami w tle.

Nasza podróż czyli z Thomasem przez Polskę/Our journey with Thomas across Poland


Pod Wawelem zaczepił mnie człowiek zagubiony w czasie.

Nasza podróż czyli z Thomasem przez Polskę/Our journey with Thomas across Poland


Na Górnym Śląsku spotkaliśmy moich sympatycznych nie dla wszystkich kolegów. I to spotkanie było cenne i pouczające.Szubko jednak musieliśmy ruszyć dalej.

Nasza podróż czyli z Thomasem przez Polskę/Our journey with Thomas across Poland


Odwiedził mnie przyjaciel z USA. Ciekawy był Polski, tutejszej diety, obyczajów etc. Musiałem stanąć na wysokości zadania i godnie go podjąć. Wymyśliłem trasę, chciałem zachaczyć o kilka unikatowych miejsc; miejsca historyczne, klimatyczne, industrialne i dzika natura. A wszystko to okraszone licznymi spotkaniami z moimi cennymi znajomymi. Jeździliśmy najtańszymi pociagami, jadaliśmy jakieś zapiekanki z budek, obserwowaliśmy ludzi nie tylko na krakowskim i kaliskim rynku. Było warto, już zacząłem tęsknić za tym czasem. Powyżej parę obrazkowych wspomnień.

środa, 9 listopada 2011

W oknie/In windows


Czy to nie dziwne dla Europejczyka, że ludzie ubodzy mogą mieć dobry nastrój i czuć się szczęśliwi? Polecam wyjazd do jednego z krajów Azji. To będzie potężna lekcja pokory i dystansu dla naszych realiów.

Rodzinka w Tadżykistanie/Family in Tajikistan


Zawsze ale to zawsze i to bez nadymania się wzrusza mnie gościna ludzi w wielu miejscach Azji. W Tadżykistanie nie było inaczej. Bo wiem dobrze tam ,gdzie w surowych warunkach żyją ludzie skromni, ubodzy zawsze znajdzie się miejsce do spania i jakaś strawa. Potrafią się dzielić nawet sami niewiele posiadając. Próżno takiego zachowania uczyć w Europie, taki rodzaj bezgranicznej gościnności przeszedł na europejskim kontynencie do lamusa. Rodzinka ze zdjęcia zaznajomiła mnie z wypiekiem chleba -nan w specjalnych ceramicznych piecach-tandoor. Miło będę wspominał wspólny obiad.

Portret z rogami/ Portrait witch horns


W ruinach domku na obrzeżach Karakol zastałem smutny obrazek. Ponure cmentarzysko. Smutne świadectwo ludzkiego barbarzyństwa. Dziesiątki poroży i czaszek argali zalegało na podłogach.

Rogi w Czarnej Wodzie/ Horns in Black Water


Przy trasie pamirskiej leży na poziomie 4000m miasteczko Karakol. Jego nazwa oznacza "czarną wodę". Nie o osadzie chcę wspomnieć. Jako śmieci wokół walają się dziesiątki poroży argali ałtajskiego zwanego też owcą Marco Polo. Choć rzadka i pod ochrona to jednak często jest na celowniku broni. Polowało się tu na nią zawsze, to tradycja no i sposób na zdobycie jedzenia. Na tej jałowej ziemi każda kaloria ma znaczenie. Powstały jednak firmy zajmujące się organizacja dewizowych polowań. Góry Pamir odwiedzane są przez myśliwych z całego świata. Licencja na zabicie argali to koszt 12-14 tys.dolarów. Chętni niestety są. To co kiedyś stanowiło tradycję teraz jest przywilejem bogatych. I zabijają bez namysłu.

Tadżykistan


Nadeszła pora by wspomnieć coś o ciekawym kraju w sercu Azji Tadżykistanie. Obok Tybetu, Nepalu, Butanu i Kirgizji to najbardziej górzysty kraj świata. Dla mnie bomba choć dominuje suchy, surowy krajobraz. Znaczną powierzchnię zajmują góry Pamiru. Przecina je druga najwyżej położona droga na świecie. Kraj gór, palącego szybko opalającego słońca i gościnnych ludzi. Przyzwoita znajomość rosyjskiego pozwala poznać wielu sympatycznych autochtonów.
Gdzieś w górach na wysokości 4500m natknąłem się na jurtę. jej gospodarze prowadzili rodzaj drogowej restauracji serwując dla podróżnych zupę z mięsem i makaronem, ajran-res z jaczego mleka, kumys, chleb-nan (lub liepioszka). Co ciekawe przed domostwem dumnie parkowała stara łada. Jakim cudem wdrapała się po tych drogach na ta wysokość pozostało tajemnicą szofera.
Acha... jak każde wysokie góry również i Pamir ma swojego człowieka śniegu zwanego GULBAJAWAN. Ja go nie widziałem ale zobaczył go ponoć pijany rosyjski żołnierz stacjonujący w posterunku granicznym. Uffff mocna to musiała być wódka.

piątek, 4 listopada 2011

Trzy spotkania- w czerwonej ramie/ 3 meetings-in red frame

Trzy spotkania/ 3 meetings

Trzy spotkania/ 3 meetings


Twarze dzieci zazwyczaj nie maja dla mnie tyle uroku co oblicza starców. Wiadomo słodkie, niewinne, śliczne ale to często zbyt mało. Niemniej robię wyjątki zwłaszcza dla rodziny.