wtorek, 29 lipca 2008
Black bolkow sabath
Jak nakazuje tradycja ponownie srodek Dolnego Slaska opanowaly zjawy,demony wampiry,hybrydy lateksowych panienek z bekartami Belzebuba,wiedzmy,siostry i kuzyni Nosferatu oraz skromny ja.Na wiesc o XV edycji festiwali Castel Party z najglebszych czelusci piekiel,zakamarkow koszmarow,mrocznych pakamer,cuchnacych siarka bagien mazurskich i ladynskich myjek kuchennych wypelzly najrozmaitsze formy fanow ciezkiej bezkompromisowej muzy,ktora w niemalze doskonaly sposob koresponduje z lochami i murami bolkowieckiego zamku.Na wiesc o ich przybyciu okoliczni gospodarze pozamykali czarne koty w piwnicach lub wywiezli daleko do rodzin.Szatanskie hordy uzbrojone w kolce,lateksowe wdzianka od Beaty Ushe,kreacje od domoroslych mrocznych krawcowych,pejcze,czarne piorka przez 3 dni celebrowaly swoje swieto,ktorego i ja jestem wielkim fanem.Przez 3 kolejne noce fala dzwiekow upiornym echem odbijala sie po okolicy mrozac krew w zylach autochtonow.Ci ktorzy trwogi w sercu nie czuli wesolo handlowali z festiwalowiczami goframi,nalewkami,lodami.
Duch i mrok

Duch i mrok to tytuł sensacyjnego filmu z Michaelem Duglasem i Van Klilmerem.Akcja z zycia wzieta dziala sie 100 lat temu przy budowie kolei w Afryce.para lwow ludojadow napadala na robotnikow budowlanych.Obecnie te wypchane zwierzaki znajduja sie w Muzeum Historii Naturalnej w Chicago.Ów tytuł pasowal mi jak ulał do mojego zdjecia zrobionego podczas Castel Party
piątek, 25 lipca 2008
Wizyta
Tecza nad Olbinem
niedziela, 20 lipca 2008
"Oczy szeroko zamkniete"
Milosnicy garbow
sobota, 19 lipca 2008
Przez noktowizje
czwartek, 10 lipca 2008
Atak iskier
poniedziałek, 7 lipca 2008
Moja sopa de raja
Wciaz doskonale i uszlachetniam smak zupy ktora podpatrzylem u Indian.3 miesiace temu walesajac sie po polnocnym Meksyku trafilem do miasta Ensenada nad oceanem.W poszukiwaniu ciekawych smakow chodzilem po centrum gdzie trafilem na zadaszony spory wozek na 4 kolach.Przy nim postawiono waski stoliczek z taboretami.Szukajac orginalnego,smakowitego i taniego jedzenia daleko w swiecie warto patrzec gdzie jedza autochtoni.I tak bylo w tym przypadku.Kilkunastu facetow wcinalo jakas zupke.Postanowilem sie dolaczyc.Tak mi posmakowala,ze wrocilem tam na sniadanie nastepnego dnia.Kolejny raz na ta potrawe trafilem odwiedzajac Indian Seri na pustyni Sonora.Tym razem grupa tajemniczo pomalowanych kobiet gotowala zupke w wielkim garnku na ognisku.Byla to pikantna zupa z pomidorami,ryba raja (rodzaj plaszczki) i kalmarami.Do tego podawano cieple tortile i polowki lemonki.Pychota.Od jakiegos czasu przy dostepnych produktach probuje odtworzyc ów smak.Idzie mi coraz lepiej.Wkrotce napisze recepture.
czwartek, 3 lipca 2008
Radziu
Upal powala zwierzaki
Przygoda w pociagu
Kaliski dworzec PKP .Tym razem o dziwo planowo przybyl pociag relacji Suwalki -Wrocław.Niemilosierny upal.Gdyby nie te towarowe wagony do okola pomyslalbym,ze to Karaiby i zaraz dostane drina z palemka od mulatki z zebami jak perelki.To jednak Kalisz ze swoimi wadami ale kochany.Wiec wsiadam do pociagu,znalazlem wolne miejsca.Wyciagam laptopa bo znow chcialem obejrzec gangsterski szlagier Zycie Carlita a tu koles z naprzeciwka zaczyna wyciskac z nogi jakies wagry.Do cholery ponad metr od mojego pyska,jeszcze mnie trafi.Juz zbieralem sie w sobie do reprymendowania a tu patrze w jego oczy i widze balagan.Mysli pomieszane,nieskladne.40 latek,obok siedziala jakas staruszka zapewne jego mama-opiekunka.Oczywiscie zrezygnowalem z wieszania psow.W pore wlaczyla sie tolerancja i wyrozumialosc.Praca w szpitalu wyrabia jednak pewna wrazliwosc na ludzka krzywde,a dobra spostrzegawczosc to spuscizna po zawodzie fotoreportera.
Subskrybuj:
Posty (Atom)