Znow Moskwa. Po nocy spedzionej w pociagu z Kijowa jestem w stolicy imperium. Oj trzeba bylo widziec mine celnikow i pogranicznikow gdy sprawdzali moj paszport. Choc mam papiery bez skazy, dobrze mi tez z mordy patrzy i bylem grzeczny to mialem wrazenie,ze mnie za chwile zawroca. Najlepszy byl koles chyba od narkotykow; wielki surowy facet z kamienna twarza jakby wyciosana z brzydkiego granitu.Na smyczy ciagnal malego , kudlatego pieska rasy coker spaniel (pewnie zle to napisalem ale nie mam czasu sprawdzac). Piesek zamiast wachac sumki (torby) podroznych wolal smetnie dreptac przed swoim panem. Ta para wygladala przekomicznie-piekna i bestia, Romeo i Julia...
System sie w Rosji zmienil ale pomniki Lenina jak staly tak stoja. Ja teraz nawet mieszkam na Prospekcie (szeroka ulica) Lenina a i tak komunista nie zostane.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz