piątek, 15 lutego 2013

Witamy w Oslo/Welcome to Oslo

Dzieki Krzychu za zaproszenie i że dotrzymujesz mi kroku w moich maratonach po Oslo. A zwiedzac i ogladac jest tu co. Pod przykrywka praworzadnosci, ugłaskanej grzeczności można odkryć szalene aspekty tego stonowanego spoleczenstwa. Miasto moze nie metropolnia, a jednak kryje sie tu wiele fascynujących zakatkow.W dzien centralne ulice pelne wesolej gawiedzi w nocy sa tlem dla szemranego elementu i kurewstwa. Przybysze z Afryki ściszonym głosem oferują "weed" a ich rodaczki swoja dupę za 500koron (=260zl za numer). Nad fiordem mozna łowić soczyste makrele a opodal instytutu noblowskiego posluchac ulicznego operowego spiekawa. Wieczorem stada żebrzących za dnia śniadych obywatelek Rumunii zbijają się w wesołe grupki.I wtedy nie widac po nich biedy.Ot zwykla żebracza mafia. Miejscowa młodzież lubi soboty. To czas na skasowanie ciężkich całotygodniowych przeżyć. Fajne garsonki i koszulki na czasie potrafią "ozdobic" nowym haftem z kotletow rybnych i sałatki ziemniaczanej. Nie sikajcie tu w miejscach publicznych! To narod przywykly do oglady i porzadku.Sa do przesady grzeczni. Rzadko pozwalają sobie na szaleństwa. Jednym z największych i wcale nie rzadkim są samobójstwa. Nie wytrzymują ciśnienia poukładanego życia.

Brak komentarzy: