czwartek, 19 listopada 2009

Bidzaj Agori shadu


NA tego natknalem sie gdy przez przypadek wszedlem do niewielkiego parku.Siedzial na macie w otoczeniu kilku Hindusow.Palili ziele z ceramicznej fajki.Przed soba mial wystawiony mini oltarzyk.Obok zdjecia swojego guru (facet z dredami do pasa) obrazkow ze swietymi hinduskimi lezala gorna czesc ludzkiej czaszki.Sluzy mu do jedzenia i picia jako czarka.Byl niezwykle sympatyczny,choc nie mowil po angielsku to nie chcial bakshyszu(oplaty).Ubrany w czarna tunike,dlugie dredy,mroczny wizerunek oj takiego spotkac w ciemnej bramie,mozna sie wystraszyc.Niemniej jutro spotkam go ponoiwnie

Brak komentarzy: