środa, 7 stycznia 2009

Nasza trasa


Jutro ruszamy.Nareszcie.Je4st radość to oczywiste,kazdy z naszej 3-ki kocha Syberie bo tam byl i ja zna.Niemniej są obawy,o kondycje,o zdrowie o długa rozłąkę,no i jak nasze ciala i psychika zachowają się na mrozach jakich nie znamy.O ludzi tam się nie martwię ani nie obawiam to to supergoscinni autochtoni i podzielą się ze mną prawie wszystkim ;)
To dziwne ale prawie rok temu bylem w analogicznej sytuacji;po rzuceniu roboty w gazecie postanowiłem wyjechać do USA.Również siedzialem w domu i zastanawialem sie nad bagażem i swoja przyszłościa po powrocie.Teraz też tak mam.Ot taki los chciało by się powiedzieć.No ale to my sami jesteśmy kowalami swojego losu.Wiec taki mój wybór.Od ponad 1,5 roku prowadzę chaotyczne,mało uporządkowane życie,trochż z dnia na dzień,bo trochę w tym życiu się pogubiłem (sporo przez swoją głupotę).Aktualny wyjazd może nie jest wyprawą mojego życia ale z pewnością będzie najtrudniejszy.
I nie jadę tam jak mi sugerują niektórzy znajomi po kłopoty czy śmierć ale właśnie by doświadczyć intensywnego aromatu tego życia.Aby żyć pełna piersią (choć to głupie sformułowanie).
Zaskoczyła mnie też reakcja mojej mamy,gdy miesiac temu dowiedziała się,że jade na Syberię do serca największych mrozów.Wczesniej gdy w liceum mama słyszała,że sam jadę w Tatry,potem że jadę z koleżanka do Mongolii w wieku 21 lat potem byly Indie,Laos,Afganistan itp. zawsze ale to zawsze histeryzowała,gadała ,na przemian smuciła się i krzyczała.Teraz było inaczej.Podeszła do tego spokojnie.Czyżby przyzwyczajenie???
Dobra konczę bo za 3h mam pociąg do stolicy a muszę skonczyc się pakować
polecam strone wyprawy www.zewpolnocy.com i strone zaprzyjaznionego szwedzkiego podróżnika www.mikaelstrandberg.com

Brak komentarzy: