poniedziałek, 25 lutego 2008

Wczoraj odwiedziłem rodzinny Kalisz.Trzeba było sie godnie pożegnać z rodzicami.Długo nie będziemy się teraz widzieć.Czułem to i widziałem,że mama moja znów nie jest pocieszona,że sam wyjeżdżam tak daleko i na tak długo.To mnie zresztą trochę dziwi ,gdyż myślałem,że przywykła już do moich wyjazdów.Moja rodzicielka nie jest pocieszona moja decyzją o odwiedzinach Meksyku i szwędaniu się po tamtejszych pustyniach.Widziałem żal i smutek w jej oczach.Tato już nie ma sił komentować moich wywrotowych decyzji,tym razem milczał .Niemniej krótka wizyta w Kaliszforni była dla mnie energetycznym zastrzykiem .

1 komentarz:

SS-Mann pisze...

Jak to MATKA-Marcinie, jak to Matka. Obyś zrozumiał Jej troskę.

Powodzenia!