niedziela, 4 maja 2008

End of great story

Przyjemne historie maja to do siebie,ze trwaja niezbyt dlugo,wiec szybko nadchodzi ich koniec.Ponad tydzien temu zakonczylem swoja przygode z USA i Meksykiem.Cale 2miesiace przygody czesto nieprzewidywalnej ,wielu spotkan w tym bardzo dziwnych.TAka podroz zaznacza sie w glowie i sercu bardzo wyraznie.NA poczatku obawialem sie tego dlugiego samotnego wedrowania,zadnych rezerwacji,planow,biletow,ot podrozowanie w ciemno.Wszystko wyszlo jak najlepiej.Odswiezylem znajomosc z 4 dobrymi znajomymi,doszlo tez 2 nowych.
JAkies 3 tyg temu mowilem Joan (amerykance azjatyckiego pochodzenia) jadac z nia po dezdrozach Arizony,ze niedlugo bede tesknil za jej krajem.I tak jest w istocie.Od ponad tygodnia jestem w ojczyznie a jedna noga wciaz tkwie w USA.
Zapewne nie byl wyjazd mojego zycia ale warto bylo podjac to ryzyko.Amerykanskie filmy nigdy nie beda juz dla mnie takie same.Poznalem 20 stanow,setki ludzi,ich diete,zwyczaje i nawyki.Jestem teraz bez kasy ale szczesliwy i bogatszy o te widoki i doswiadczenia.Good by America

Brak komentarzy: