piątek, 28 maja 2010

Moja trasa



Wlasciwie ten opis powinienem zamiescic na samym poczatku wyjazdu.
Moja trasa wiodaca z BAngladeszu do Polski po drogach Indii,Nepalu,Palistanu,Iranu,Armenii,KArabahu,Gruzji,Azerbejdzanu,Turcji,Bulgarii,Rumunii,Moldawi,Ukrainy (+samolot na wyspe Cejlon) miala trawac okolo4 miesiecy.Trwa juz ponad7miesiecy.Ot Azja potrafi zauroczyc.Wyczyn to niezbyt potezny,nie o sport jednak tu idzie.MAm kilka przyczyn wyjazdu m.in chce ugruntowac swoja milosc do Azji,dalej poznawac jej kulture,religie,kuchnie,zwyczaje.Jezdze transportem lokalnym bo tak lubie.Obcuje wowczas z lokalna ludnoscia.JAdam z dala od spreparowanych dla turystow restauracji.Powod-szukam autentycznych doznan.Nie chce objadac sie spagetti w Indiach czy BAngladeszu gdzie pod dostatkiem mam wielka liczbe wegetarianskich pysznych dan.Staram sie trzymac z daleka od ''turystycznych gett'' jakimi sa dla mnie na Thamel w KAthmandu czy PAhangaj w Dehli.Uparcie szukam odpowiedzi co daje czlowiekowi wiara w Boga.Odwiedzilem 2 najwieksze religijne swieta w Indiach i Iranie oraz niezliczona ilosc hinduskich swiatyn,meczetow,cerkwi,zorostarianskich swiatyn ognia,sikkijskich gurdwar.Nie ukrywam,ze uwielbiam ta religijna atmosfere modlitwy.POznaje miejsca gdzie ludzie zyja w wielkiej biedzie a mimo to usmiech czesto gosci na twarzach a ubrudzone blotem bose dzieci wesolo bawia sie kamieniami i patykami.Poznanie Azji pomaga zrozumiec zycie,o co w nim k... chodzi.POmaga zrozumiec istote szczescia.Czym jest i po co to komu.PO 7 miesiacach jestem w Armenii,ktora bardzo przypomina mi Rosje (spedzilem tam 5 miesiecy).Moj bagaz niestety z czasem zrobil sie niemilosiernie ciezki.Nie moglem sie oprzec urokowi wielu przedmiotow.TAszcze je ze soba.6dni temu wazylem moj majdan na granicy z Iranem-38kg-wariat jestem.Moja waga natomiast spadla z 92 do 75kg.U kresu podrozy czuje tez kres moich sil.Wiele wysilku kosztowal mnie Pakistan,moj ulubiony kraj.
W czasie wyjazdu narodzil sie pomysl ot taki zyciowy projekt fotograficzny.MArzy mi sie wydanie albumu fotograficznego poswieconemu KAlkucie i jej mieszkancom.Urzekla mnie tamtejsza energia i dynamika zycia na ulicy.To brudne i cuchnace miasto a jednak jejst w nim cos fascynujacego.Obserwacja ludzi zyjacych na ulicy czy w jakis szalasach z folii i szmat to potezna lekcja zycia.Po powrocie mam zamiar znalezc mecenasow chcacych mnie wesprzec w owym projekcie,wydawcow owego albumu.Puki co jade dalej,mam jeszcze kawal drogi przed soba i wielu ludzi do poznania.
Gdzies w tle pokonywania kolejnych kilometrow jest obawa.Jak teraz po tylu doswiadczeniach,spotkaniach odnajde sie w Polsce.Nowa praca,moze nowe miasto,nowi ludzie,moze nowy kraj?W tym miejscu chce pozdrowic Kamille od kilku lat mieszkajaca na Tajwanie.Rowniez wraca do Polski po swojej azjatyckiej przygodzie.POznalismy sie bodaj 5lat telu w malym hoteliku gdzies na prowincji w Laosie.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

:)) ja pocieszam sie, ze nic (nawet narzekajacy, zrzedliwi Polacy) juz nie jest w stanie zmacic tego azjatyckiego spokoju i poczucia szczesliwosci, ktorego sie nabawilam :) Pozdrowienia cieple !
Kamila