sobota, 28 marca 2009

Marcin na Czukotce


Z najnowszych wiadomosci wnioskuje,ze Marcin Gienieczko (zewpolnocy.pl) jest od kilku dni na Czukotce.Pozazdroscic mozna mu zimowych widokow arktycznej tundry.Wiele ma do opowiadania,moze z tego materialu napisze ksiazke.Towarzyszac w jego wyjezdzie mialem okazje zobaczyc swiat o jakim kraza legendy,przyrode jaka zniewala (monumentalna,surowa,dziewicza,potezna),poznalem ludzi,ktorych nosze w sercu.Mrozy,silne zimno...moj codzienny niemy towarzysz.Trzeba bylo przywyknac,oswoic sie.Taki mroz potrafi szybko zabrac kawalek nosa,palce,zabic.Pamietam bardzo dobrze swoje samopoczucie gdy po raz pierwszy poczulismy temp.ponizej -40 stopni C.Bylismy jakies 300 km na polnoc od MAgadanu.Auto ,ktorym jechalismy do Siemczanu popsulo sie.Na szczescie silnik pracowal wiec w kabinie bylo cieplo.Tak spedzilismy noc,spiac w 5 osob w ciasnej kabinie (na szczescie cieplej).Wtedy to na dworze bylo okolo -40.Bylo juz ciemno.Wyszedlem z samochodu.Pelno sniegu,pusta droga,cisze macil tylko odglos pracujacego silnika.Z ust wydobywala sie para,skora na twarzy zesztywniala.Upajalem sie tym silnym mrozem.Cieszylem sie ,ze tego doswiadczam.W temp.ponizej -40 zylem ponad miesiac.Po jakims czasie gdy wychodzilem z pomieszczen na ulice czulem na twarzy roznice pomiedzy np -42 a -47.Udalo sie dotrzec na przyslowiowy biegun zinma-Ojmiakonski Rejon.TAm 4 dni czulem temp ponizej -50.Raz rankiem bylo -60.Jednak ponizej -50 stopni roznicy sie nie czuje,jest po prostu diabelnie zimno.Ale mozna zyc.To legendy ,ze mocz zamarza w powietrzu

Brak komentarzy: