środa, 4 marca 2009

Na biegunie zimna


Ostatni miesiac spedzilem w temp.ponizej -40 stopni.Owszem bylo zimno,czasem cholernie.Ale gdy dotarlem do Ojmiakonu-najzimniejszego miejsca na swiecie,gdzie zyja ludzie,przyslowiowego bieguna zimna zrozumialem,jak naprawde potrafi byc mroznie.Bylem niezmiernie ciekaw jak moje cialo obrobi sie przed zimnem trudnym do wyobrazenia.Wstalem rano o 7.30.Mialem potrzebe isc do toalety.Tak sie sklada,ze na wioskach w Jakucji toalety to male drewniane wychodki na zewnatrz.Wiec wychodze przed dom.Do okola widze charakterystyczna dla silnych mrozow mgle-tuman.Oddycham.Z ust idzie gesta para na 2 metry.Oddech swiszczy.Juz wiem,ze ostro zmrozilo.Ide popatrzec na terometr a tam -60 stopni.Cos fantastycznego.Pobieglem w walonkach do wychodka,na glowie 2 czapki.Nie potrafie tego opisac jak obawialem sie odslonic swoj tylek na tym mrozie.Udalo sie jednak zalatwic potrzeby fizjologiczne i nic na mrozie mi nie odpadlo.Godzine pozniej bylo juz -57 stopni.OCIEPLILO SIE :)))))))))))))))

2 komentarze:

Unknown pisze...

Hej :) Śledzę te Twoje zmagania z ogromną ciekawością, podziwem i niecierpliwie oczekuję nowych postów i zdjęć :) Mam nadzieję dołączysz do bloga jak już wrócisz z mrozu i zawieruchy.
Cieszę się, że przetrwałeś te najtrudniejsze chwile, jak się domyślam teraz wszystko już z górki.

Życzę dlaszych fantastycznych ludzi na twej drodze i do zobaczenia we Wrocławiu.

P.S. Wreszcie udało mi się zamieścić komentarz

Damian pisze...

jak to jest z tą mgłą przy silnych mrozach?Kapuściński w Imperium pisze, że w powietrzu powstaje swoisty rodzaj mgły i kiedy człowiek w nią wchodzi, tworzy się tunel. Po tych tunelach można czasem rozpoznać kto przed nami szedł.