czwartek, 26 marca 2009

Zabawa w cieniu czolgu


Jakuckie dzieci nie przeraza mroz.Gdy temperatura dochodzi do -30 stopni nic sobie z tego nie robia.Beztrosko bawia sie na slizgawce.SAm po sobie wiem ,ze do niskich temp mozna przywyknac.To dziwaczne ale po niespelna 2 tyg.nie moge sobie przypomniec jak dokladnie czulem sie gdy bylo np -45 stopni.Patrze na swoje zamarzniete portrety i nie moge sobie przypomniec jak bylo,jak sie czulem.Mysle,ze na silnym mrozie swiadomosc sie zaweza.Istotne jest jak przetrwac fizycznie.Mysli koncentruja sie na zrodlach ciepla.Wazna jest ciepla herbata,ktora wypije sie za godzine.Wazne jest by czapka byla odpowiednio gleboko osadzona na glowie,by nie oddychac zbyt gleboko,by sprawdzac koniec nosa.Zdecydowanie nie mysli sie wtedy obsadzie najnowszego filmu W.Allena,o filozofii Kolakowskiego,o konfliktach w koalicji rzadzacej,o liderze "Tanca z gwiazdami">Te sprawy sa daleko,odlegle malo interesujace,za nawiasem wyobrazni.Gdy jest -55 stopni mysli sie o najkrotszej drodze do domu,by szybko ogrzac sie przy piecyku.Po kilku godzinach na silnym mrozie wielkim darem jest dotknac grzejnika,usiasc przy piecyku,zjesc ciepla zupe.Takie durne,przyziemne a wlasnie tak sie dzieje.Na mrozie mysli sa proste jak autostrada I 90 w Poludniowej Dakocie.

Brak komentarzy: