piątek, 11 kwietnia 2008

Indianie Navajo i ich piekne gory

2 dni temu po nocy spedzonej na jakims dziwnym rancho w stanie Utah wybralem sie z Jensem do rezerwatu Indian Nahajo.Musze dodac,ze w nocy na video ogladalem (Jens wtedy spal) Requiem for dream,film ten poruszym nie poteznie (znalem wczesniej soundtrack).W polnocnej Arizonie wszedzie byli Indianie.W sklepach,na stacjach benzynowych.Zdaje sie,ze w rezerwatach moga mieszkac tylko rdzenni mieszkancy Ameryki.Sympatycznie bylo spojrzec im w twarz.FAktycznie ich skora ma odcien ciemnego brazu.Po 17 wjechalismy do cudownego Navajo Monumeny Valley (niestety nie moge chwilowo wrzucic zdjec),obszarem znanym z wielu westernow.Monumentalne wieze z czerwonego piaskowca strzelaja w niebo na 200-300 metrow.I tu znow mam problem ,bo nie da sie opisac wiarygodnie tak wspanialych widokow.Znalezlismy slynna droge,prosta jak mysli analfabety.Tuz przed zachodem Slonca kolory zmienialy sie jak w kalejdoskopie z minute na minute skaly mialy inne kolory.Uffffffffff cos niesamowitego.Nocleg znalezlismy oczywiscie u Indian,zamieszkalismy w tradycyjnej chacie z drewna i blota-hogan.W srodku byly 2 materace,stol,w centrum stal piec,i baniak z woda do mycia i picia.Kolacje ugotowalismy na piecyku (kukurydza,zupa pieczarkowa,makaron).Do dyspozycji mielismy lampe naftowa.W mrozna noc przypaletal sie jakis pies,ktorego nakarmilem.
Do okola hoganu byly potezne pionowe skaly.Noc uplynela spokojnie,rano bylo troche zimno (w nocy spadlo troche sniegu) i trzeba bylo napalic w piecu.Po malej sesji fotograficznej naszych gospodarzy pojechalismy do parku narodowego.Znow problem nie da sie opisac uroku tego miejsca.Z pustynnego obszaru strzelaly pionowo czerwone skaly.Sporo czasu spedzilismy z Indianami,ktorzy trzymali konie dla turystow,troche ich fotografowalem.Wieczorem bladzac po bezdrozach Arizony wrocilismy do Flagstapff.To byly zdecydowanie niesamowite 2 dni z Indianami i tymi widokami.

Brak komentarzy: