niedziela, 20 kwietnia 2008

NY NY NY NY NY NY NY

Jutro moj ostatni dzien w tym jedynym w swoim rodzaju miescie.Zobaczylem wiele ale to i tak malo w skali miasta.POdoba mi sie na Chinatown i Harlemie.To bardzo narodowe dzielnice gdzie ulice tetnia zyciem.Na Harlemie poznalem Murzyna,ktory w budce telefonicznej trzymal nielegalne papierosy i twierdzil,ze to jego biuro.NY troche mnie przytloczyl swoim ogromem,rozmaitoscia wszystkiego i oczywiscie legenda miasta ktore nigdy nie zasypia,miasta wielu filmow,miasta wszystkich kultur ,ludzi i kuchni.To specyficzne miasto nie tylko w skali USA.Jutro koncze przygode z tym molochem i bedzie to najwazniejszy dzien.Wieczorem bowiem bede staral sie zobaczyc Woodego Allena a jak dobrze bedzie to poslucham jak koncertuje ze swoja grupa jazzowa.Takich miast jak NY nie da sie rzeczowo opisac to trzeba przezyc i zobaczyc samemu.Moj swiat po USA nigdy nie bedzie juz taki sam.Chocby filmy amerykanskie ktore teraz bede ogladal pasjami beda wydawaly sie takie znajome.

Brak komentarzy: