sobota, 22 marca 2008

Fabiola i dzielnica wystepku wszelkiego

Przemily pan w informacji turystycznej odradzal zamieszkac w dzielnicy burdeli i lokali gogo.Ponoc niebezpiecznie i bujaja sie tam lokalne gangi.Co zrobilem?Po 20 minutach trzymalem juz klucz do pokoju w red district.Wczesniej obszedlem kilka innych hotelikow ale byly za drogie badz pelne.Prawie zostalem w Motelu Mexico.Z zewnatrz wygladal jak bunkier po uderzeniu mozdzierza 240mm.Zamiast drzwi byly kraty jak dla slonia.Pani w recepcji nic nie rozumiala,zawolala quasitumacza.Nagle wychodzi z pokoju obok facet z kobiecym makijazem, fryzura krecac pupa.Matko Boska zawolalem w myslach nieporadnie usmiechajac sie.Koles przedstawil sie jako FAbiola i znal 15 slow po ang.na przemian je powtarzajac.Jakos sie porozumielismy (jest jeszcze jezyk ciala-Fabiola zarabia nim na codzien).Kobieto-facet zachwalal pokoje,a potem z usmiechem dodal bym przyszedl do niego wieczorem.Wtedy powoli ale skutecznie zaczalem sie wycofywac.Po kilku minutach znalazlem moj hotelk Colon.Kosztowal 140 pesos (14 dolcow),obok wlasciwego cennika byl inny.Zapytalem co to.To dodatkowa oplata za`przebywanie w pokoju prostytutki-15-20 min to 40 pesos,1h to 100pesos.Malo tego obok mnie mieszkala jednas z nich.Wciaz miala otwarte drzwi,lezala i patrzyla w tv.Nie bede prawil na temat jej urody,szkoda klawiatury.W pokuju smierdzialo stechlizna i wilgocia.Mialem lozko,wiatrak,male tv (z obawy o implozje nie wlanczalem),kosz.Okno zabite bylo dechami.Wspolna lazienka.Za umywalke i prysznic sluzyla metalowa rura wystajaca ze sciany na wysokosci nosa.Mysle,ze w takich warunkach w Polsce nawet studenci politechniki wroclawskiej nie chcieliby mieszkac.Noce w Indiach i Nepalu zaprawily mnie na cale zycie.
Caly dzien wloczylem sie po centrum wchlaniajac atmosfere miasta.Zmienilo sie noca.Chodniki okolicznych ulic okupowaly prostytutki,obok siedzieli czysciciele butow i sprzedawcy taco.Meksykanie co chwila nagabywali na wejscie do lokalu.Jesli zdarzali sie turysci to dominowali starsi Amerykanie.Musze dodac,ze w Tijuanie madrzy turysci przebywaja tylko w dzien,wieczorem wracaja do pobliskiego USA.W tych warunkach nie ma co wyciagac aparatu,mozna go stracic wraz z zebami.O dziwo sporo bylo policji,co chwila prowadzili kogos w kajdankach.Usiadlem przy ulicznym kramiku z taco i zaczalem obserwowac okolice.Panie zazwyczaj opieraly sie o sciany,ubrane byly sterotypowo w mini,dekolt i szpilki.Gdy pojawial sie pan brali sie za reke i znikali w jednym z licznych hoteli.Dziewczyny zaczepialy mowiac cici cici Chico.Dzien zwienczylem w barze.Wstep 1 dolar.Przy stolikach prawie sami panowie.Piwo 2 dolce.Ludzie przestali tanczyc i na parkiet wkroczyla pani tanczaca na rurze.Panowie wkladali jej banknoty dolarowe zagladajac w majtki (oj dziwna jest ta nasza meska natura) ewentualnie pani wkladala glowe cawalieros pomiedzy piersi i potrzasala nimi.Przez godzine mojego pobytu kelner 2 razy przychodzil z propozycja wynajecia dziewczyny (7 dolcow),odmawialem.W czasie wystepow artystycznych 4 tancerki wyszedlem z lokalu. Dzis jade do Escady pojesc swieze i taniutkie owoce morza,moze rybacy zabiora mnie na polow.

1 komentarz:

palluch pisze...

Czesc Marcin. Pisze poprzez komentarze - ale Wesolych Swiat. Jakbys przejezdzal jeszcze przez Virginie (a dokladnie Richmond) lub Floryde (Orlando) to daj znac mam tam dobrych przyjaciol ktorzy pomoga ci i bedziesz mial lepsze warunki niz w hostelach. Pozdrawiamy