wtorek, 4 marca 2008

Od ketchupu do mesjasza

W niedziele nawet pracowici Amerykanie odpoczywaja ogladajac swoje dziwne sporty w TV obzerajac sie na potege burgerami,a w drodze do lodowki mysla o kolejnej diecie.Kolejna fabryka pod ktora zajechalismy byla zamknieta.W wyladunkiem trzeba bylo poczekac do poniedzialkowego poranka.Cos trzeba bylo robic w wolnym czasie.Poszlismy zobaczyc miasteczko Hugerstown.Na ulicach pustka (burgery i TV).Do okola piekne domki troche w stylu cuntry troche w stylu wiktorianskim.Co ciekawe pelno tu malych kosciolow,niektore wygladaly jak baraki.Tu metodysci,tam baptysci,nie brakuje mormonow,amiszy czyli 1001 odmian chrzescijanstwa.Tutejszt klecha,pastor itp.to ktos na zasadach biznesmena.Ma przyciagnac zblakane owieczki wlasnie do swojego kosciola.Stad czeste reklamy na tych swiatyniach opatrznosci bozej.JESUS COMING.W centrum znalazlem sklep monopolowy,za lada oczywiscie pani w rozmiarze XXXXXL (potrzebuje sporo pudru).Kupilem jakis dziwny alkohol (niecale 3 dolce) w kolorze starego atramentu,ni to wino,ni to nalewka,w smaku plyn do mycia naczyn,grunt,ze troche kopalo.Szanuje sie,nie chce zbyt czesto srac po krzakach (tudziez zalatwiac elementarne potrzeby fizjologiczne) wiec odwiedzilem WC w Mcdonaldzie.O zgrozo jadlem tez tam.Gdy szukalem saszetek z ketchupem zagadal mnie jakis pan.Na cale szczescie nie chodzilo mu o randke z nieznajomym.Najwyrazniej chcial pogadac,taka mentalnosc maja tubylcy.Zaprosilem do stolika.Mowil cos o miasteczku,zyciu w Ameryce,o swoich korzeniach ale gdy zaczal mowic o swoim oczekiwaniu na mesjasza i zbawieniu wyszedlem.W drodze powrotnej zgubilismy sie,przedzieralismy sie przez jakis gesty las.Moja twarz zaatakowala jakas kolczasta galazka.Nad okiem zrobila mi krwawa szrame.Nareszcie wygladam groznie.Kolejna noc spedzona w ciasnej kabinie.

Brak komentarzy: