niedziela, 16 marca 2008

Wowwwwww San Francisco

Mam ochote wydac z siebie krzyk radosci -po amerykansku to bedzie brzmialo wowwwwwww.Od 2 h jestem w San Francisko i juz wiem,ze to zajebiste (malo powiedziane)miasto.Przyjechalem tu z Sacramento (nudne,rozlegle miasto) pociagiem a ostatni odcinek pokonalem autokarem.Bylo juz ciemno gdy zobaczylem oswietlone drapacze chmur i majaczacy w oddali most golden gate.Serce podeszlo mi wtedy z wrazenia do gardla.Ostatnio taki moment mialem chyba gdy w wieku 20 lat wjezdzalem po raz pierwszy do Mongolii.Poszukiwania noclegu powiodly sie i dostalem miejsce w dosc obskurnym i ciasnym hostelu Backpackers Hostel przy ulicy Gery i kosztuje tylko 22 dolce.Mam malenki pokoik,kuchnia jest wspolna,internet za darmo.Facet w recepcji jest na 95 % gejem,robil jakies przemile minki do mnie.Ale nic z tego nie dam sie zlamac tym bardziej ze miasto to uznaje sie za swiatowa stolice homoseksualizmu.Juz nie moge doczekac sie jutrzejszego dnia,bede zwiedzal,zwiedzal,zwiedzal.100m od hostelu mam fajna galerie fotografii (to bedzie jutro moj 1 punkt zwiedzania).Mala dygresja:gdy wysiadlem za autokaru i zobaczylem nad soba te wiezowce poczulem sie jak bohater clipu muzycznego Guns and Roses "welcome to the jungle".Obce potezne miasto,po ulicach chodza przebrzydle bogaci ludzie i bezdomni z materacami pod pacha.Spedz tu przynajmniej 2 noce.15 min stad mam chinatown,gdzie bede sie stolowac.Alcadraz,Golden Gate,miejsce filmow Coppoli,Hitchoca...nie moge uwierzyc jestem tu.Zapomnialem nawet o mojej samotnosci.Ide na nocny obchod okolicy

Brak komentarzy: