poniedziałek, 3 marca 2008

Ludzie w rozmiarach slonia

Caly dzien w trasie.W takich chwilach odzywaja we mnie slowa piosenki gwiazdy lat 60-tych Canned Heat-On the Road again.Swoja droga fajny kawalek w trase.Miedzystanowa autostrada,przejezdzam przez Illinois,Indiana,Ohio,Pensylwanie.Od biedy krajobrazy przypominaja te w Polsce.Duzo śniegu,coraz wiecej.Pada a na drodze widac tylko 2 slady opon.W Polowie dnia zatrzymaliśmy się cos przekąsić.W kilku sieciowych knajpach (typu burdel king) obsługiwały potężne baby.Ameryka jest wielka ale Ameryka ma tez problem z wielkimi ludzmi.To delikatnie powiedziane bo to chodzące gory tluszczu,ludzie slonie.Ryszard Kalisz przy nich to niedożywiony szkieletor.Bylem przerażony tym widokiem,nie mogę zrozumiec jak można doprowadzic się do takiej postaci.Ponoc w Stanach sprzedaje się duzo pudru na otarcia.
Wieczorem mój towarzysz podrozy założył na opony łańcuchy,warunki drogowe zrobily się beznadziejne,auto często z trudem podjeżdżało pod gore.Po zmroku osiągnęliśmy cel miasto Homer City czyli glowniana,senna atmosfera zagubionego w gorach i w sniegach miasteczka.
Fabryczka,gdzie mielismy wyladowac czesc ładunku była już zamknieta,wiec w oczekiwaniu poranka zasnęliśmy w kabinie.Pomimo puchowego śpiwora mój sen zakłócalo zimno.

Brak komentarzy: